Tusz do rzęs Pupa Ultraflex

Hej, dziś postanowiłam ,że opiszę wam tusz marki Pupa, który udało mi się kupić pod koniec grudnia (w okazyjnej cenie) w Rossmanie. Ultraflex Mascara standardowo kosztuje około 70 zł a we wcześniej wspomnianym sklepie tylko 20 zł, co zdecydowało o tym ,że produkt wylądował w koszyku. Nie mogłam się doczekać kiedy go użyje ponieważ nie używałam wcześniej tuszy do rzęs w takiej cenie ,najczęściej oscyluje ona w granicach 40 zł. 

Przejdźmy jednak do sedna sprawy, kosmetyk jest zamknięty w czerwonym opakowaniu, które liczy 10 ml a jego szczoteczka jest slikonowa co nie za bardzo mi się podoba ale jak to potocznie się mówi „widziały gały na co się decydowały”.

 Przed pierwszą aplikacją byłam bardzo podekscytowana, jednak gdy zobaczyłam efekt na rzęsach byłam nieco rozczarowana bo ja większość tuszy tak i ten na początku był bardzo mokry przez co sklejał rzęsy. Jak dla mnie efekt pozostawiał wiele do życzenia, jednak z upływem czasu kiedy robił się co raz bardziej suchy był zdecydowanie lepszy, rzęsy były rozdzielone oraz miały intensywny czarny kolor. Producent w opisie produktu zamieścił informację ,że jego zadaniem jest również podkręcenie rzęs, w tej kwestii nie mogę się wypowiedzieć ponieważ moje rzęsy są wywinięte z natury ;). Przejdźmy teraz do kwestii osypywania, tutaj bohater naszego postu zachowywał się jak większość maskar, na początku użytkowania nie było kłopotu ze wcześniej wspomnianym problemem jednak z upływem czasu kiedy tusz wysechł po kilku godzinach pojawiała się nieduża ilość drobinek tuszu pod okiem. W kwestii demakijażu nie mam mu nic do zarzucenia, bez problemu usuwa się go z rzęs. Jeśli chodzi o pogrubienie i wydłużenie jest ono w moim przypadku przeciętne.

 

  Podsumowując tusz jest dla mnie ok ale szału nie robi, masakry z innych firm o niższych cenach potrafił zrobić bardziej spektakularny efekt na moich bezproblemowych rzęsach.