Hej , tak jak obiecałam przybywam dzisiaj do was z nowym postem. Kiedy w grudniu skończył się mój eyeliner z Bell szukałam zastępcy na jego miejsce. Jedyne kryteria jakie miałam to , to ,że musi mieć czarny kolor i być w kałamarzu. Inglot jest jedną z moich ulubionych firm i jeszcze żaden dotychczas użytkowany przeze mnie produkt tej marki mnie nie zawiódł. Co do tego eyelinera mam mieszane uczucia, dlaczego ? Zobaczcie sami.
Mimo niesprzyjającej , zimowej aury zdecydowałam się na
zakup produktu, który nie jest wodoodporny i niestety nie był to dobry wybór.
Produkt często się rozmazywał, nawet gdy nie było opadów ale powietrze było
wilgotne ,charakterystycznie rozlewał się przy wewnętrznym kąciku zwłaszcza gdy
na oku miałam także cień niezależnie jakiej marki. Zaletą produktu jest
aplikator dzięki, któremu możemy wykonać grubą oraz precyzyjną kreskę. Tusz do
kresek o ,którym cały czas mowa jest niesamowicie wydajny a czas jego
użytkowania od otwarcia wynosi 12 miesięcy. Mam intensywny czarny kolor, który
mimo upływu godzin nie blaknie. Przed użyciem należy wstrząsnąć buteleczką.
Mimo tego ,że mam wrażliwe oczy produkt mnie nie podrażnił, nawet wtedy gdy
wpadło mi go trochę do oka. Za jakiś czas kiedy pogoda będzie bardziej
sprzyjająca przetestuje czy również będzie się rozmazywał i na pewno was o tym
poinformuję.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz