Witam was w drugim dniu mojego wyzwania, dziś zapraszam was
na przeczytanie kilku słów na temat malinowego masełka do ust marki Bielenda. Po
wykończeniu poprzedniego produktu przeznaczonego do pielęgnacji ust, zdecydowałam
się na wcześniej wspomnianą firmę, zastanawiałam się jeszcze nad rozsławionym Carmexem
jednak promocyjna cena i wersja zapachowa, zdecydowały o zakupie.
Tak jak już kiedyś pisałam nie mam problemów z ustami, nigdy
nie miałam opryszczki (odpukać w niemalowane) , poskubanych ust dlatego nie mam
zbyt wygórowanych oczekiwań. Kosmetyk o ,którym mowa dobrze nawilża .Nakładam
go wieczorem na przemiennie raz grubą warstwę a raz cienką . Przy cienkiej warstwie efekt
jest nieznacznie gorszy. Produkt ma nie tylko malinowy zapach ale również smak.
Za 15 g produktu płacimy 7 zł , masełko jest bardzo wydajne i ciężko je
wykończyć. Jak na malinę przystało ma różowy kolor , który barwi usta w
delikatny sposób. Nie mam zastrzeżeń do opakowania ponieważ produkty w słoiczku
używam tylko w domu, a na te w formie pomadek decyduje się jedynie zimą
ponieważ tylko o tej porze roku moje usta potrzebują większej dawki nawilżenia.
Kolejną zaletą jest dostępność , masełko możemy dostać w większości drogerii.
Jeśli jednak wybieracie się na wakacje w gorące miejsca lepiej zainwestować w
inny kosmetyk ponieważ ten nie posiada filtrów. Na wizażu produkt nie ma zbyt
wysokiej oceny, jednak ja nie mam mu nic do zarzucenia , chętnie też dowiem się
jakie jest wasze zdanie na temat tego produktu ;) .
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz